Komentarze (0)
Byłam dziś w parku. Dzień był ładny, słoneczny. Ludzie jak ślimaki po deszczu zaludnili alejki. Parami, trójkami, ósemkami... wieloludy tłoczyły się wszędzie. Ani jednej samotnej sekundy. Matki z dziećmi, ojcowie, dzieci we własnych osóbkach... pary. Okrutne popołudnie w parku. Od lat z zazdrością obserwuję pary ściskające się na parkowych ławkach. Coś czego nigdy nie miałam. Coś czego mieć już pewnie nie będę. Coś czego zawsze się bałam, a kiedy już ujarzmiłam strach, kiedy zapaliła się we mnie autentyczna potrzeba bliskości... kiedy wydawało mi się, że mam z kim się obściskiwać w parku, zostałam sama. Zawsze byłam sama, ale nigdy tak samotna.